To tu, to taam..

Sobota, 6 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Codzienne
.. i się zebrało. Choć nadal dystans 'popierdółka', to ważne, że w ogóle pojeździłem, bo czasu brak.. no i dobrze, że sucho :)

Słonko świeci..

Piątek, 5 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Codzienne
.. a czas leci ;] jak takiej pogody nie będę miał za tydzień nad morzem, to tego całego Boga z chmurki ściągnę ;)

A trasa standard, czyli dom - praca - dom i parę popierdółek.. ;)

Searching...

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Codzienne
... czyli szukanie map turystycznych po Jaworznie. ;]
Byłem już prawie wszędzie: UM, PTTK, biblioteka, 4 księgarnie (matejki, cntr, pechnik, ost) i dupa.. :(
Nic z okolic Chrzanowa, Olkusza czy Oświęcimia.

rynce opadajom.. tyle dobrze, że pogoda ładna i nieźle się jeździło ;)

Odrestaurowywawuwiwewynie ;))

Środa, 3 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Codzienne
Czyli doprowadzanie złoma do porządku po niedzielnej wyprawie :)
rano ledwo jechałem, a z powrotem, doregulowując sobie przerzutki w trakcie jazdy, jakaś parka ~50 lat zaczęła się ze mną ścigać :D skończyłem mieszać w przełożeniach i ich połknąłem :P
..a pogoda sprzyjała ;)

Zlana pogoda..

Niedziela, 31 lipca 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Wypady
Godzina 8.00, schody pod halą MCKiS'u - zebrało się 3 śmiałków - Smitek, Irek i ja. :)
Zaczęło kropić. Można było tylko z nadzieją spoglądać w niebo, że przestanie.
Po krótkiej rozmowie doszliśmy kilku różnych prognoz pogody - każda zapowiadała przejaśnienia, każda w innych godzinach. Jak się okazało, wszystkie z nich były błędne - przejaśnień nie było wcale. :)

Na rozgrzewkę ruszyliśmy szosą z centrum przez Byczynę do Chrzanowa, tam chwila przerwy na choć najmniejszy posiłek i foto przed najgorszym. ;)
Dalej udaliśmy się już terenem. Zahaczyliśmy o Trzebinię i jechaliśmy w kierunku południowo-wschodnim, na Rudno, a dalej na wschód, w kierunku Krakowa.

Po krótkiej przerwie na posiłek i kolejne fotosy przy kamieniołomach (w głównej roli choinka :P) nieopodal Brzoskwinii kontynuowaliśmy wycieczkę. Po drodze zahaczyliśmy o 'hopki' i single'a, po czym miałem kilkuminutową zabawę z czyszczeniem butów, by wpiąc spd'eki, Shimano'skie ofc. (bo z jakimi innymi by był taki problem?) ;]

Kilka chwil później, jadąc jednym ze szlaków rowerowych, stanęliśmy w martwym polu, przed nami tylko 2 konie i.. osioł. :D
Po krótkiej naradzie postanowiliśmy pokonać 'kilka' krzaczków w celu zaoszczędzenia czasu. Potem nadszedł niezły zjazd, a po nim.. małe serwisowanie. :)
Zmiana dętki, klocków itp. i byliśmy gotowi do jazdy.

W dalszej drodze można było podziwiać startujący samolot z lotniska w Balicach - to był nasz najodleglejszy punkt tego wypadu. Po kilku kilometrach doszliśmy do wniosku, że ze względu kompletne przemoczenie, chłód i ciągle lejący deszcz, udamy się z powrotem do domu, pomijając dalsze punkty wypadu. Troszkę szkoda, ale mimo to nie było źle. :)
Droga powrotna przebiegła bardzo podobnie - deszcz, kręcenie, chłód, kręcenie, deszcz, itd.. ;)

Po powrocie do Jaworzna, ostatnia wspólna fotka pod halą ze Smitkiem oraz Irkiem i rozjazd do domów.
W domu zaś szybki prysznic, a ubrania suszą mi się do tej pory. :)

Trzeba jednak napisać jedno - warto było!
Z niecierpliwością zapatruję się w przyszłość, oby więcej takich wyjazdów. :))



Rynek w Chrzanowie, jeszcze w pełni sił.



Irek przyłapany na zabawie z choinką i niczego nieświadomy Smitek. :P



Glowing bastardo, czyli ja. ;)



Skupiony Irek. :)



Czyścioch. :P Smitek w ogóle jakiś czysty był. :)



Bludas!



Zmęczeni, zmoczeni, ale szczęśliwi. ;)


PS. Wszystkie fotki wykonane przez Smitka. :)

Dodatkowe info nt. wypadu na bikelogu Smitka:
http://smitek.bikestats.pl/547839,20110731-dolinki-krakowskie-in-the-rain.html